KATharsis

KATharsis

Dzisiaj totalnie z innej beczki. Nic o fotografii, filmie, przyrodzie, ale o czymś co również jest mi bliskie- ciężkie granie.

Zapraszam.

Łza dla cieniów minionych, Głos z ciemności, Odi Profanum Vulgus to tytuły, które jako pierwsze nasuwają mi się na hasło KAT. Do tego oczywiście klasyka polskiego metalu, jeden z jego prekursorów. Jednak nigdy nie słuchałem ich na żywo, aż do wczoraj. Od wyjścia z klubu minęło już ponad 8 godzin, a ja dalej jestem w innym świecie, ale po kolei.

Od dłuższego czasu wybierałem się „na KATa”, ale ciągle nie było jakoś opcji, a to oni na wyjeździe, a to ja. Nawet teraz jak będą 18 kwietnia grali w Katowicach to będę w pracy. Jedyna okazja nadarzyła się w Bielsku- Białej. No to w drogę!

W czwartek zastanawialiśmy się z Anią, który koncert wybrać tym razem. Do wyboru Dr Misio w CK Wiatraku lub KAT & Roman Kostrzewski w RudeBoyu. Chwila niepewności i odpowiedź „jedziemy na KATa”. Serce mocniej mi zabiło, przyszedł czas na spotkanie z legendą. Impreza zaczęła się o 19:00, jednak najpierw były 3 supporty. Całkiem fajne, dla mnie zwłaszcza druga kapela wysoko podniosła poprzeczkę reszcie „przedskoczków”- Spatial. Choć nie mogę tutaj narzekać na pozostałe ekipy to 3 supporty to moim zdaniem trochę dużo. 2 byłyby wystarczające, ale to tylko jedno małe „ale”.

Koncert zespołu KAT & Roman Kostrzewski został podzielony na 2 części- akustyczną i elektryczną. Około 22 rozległy się dźwięki „pudeł”. Po pierwszych 3 utworach byłem już w niebie (albo piekle sam nie wiem), a Ania stwierdziła, że: „jeśli to jest akustyk, to boję się, co będzie jak się przepną”. W części akustycznej poszły m.in.: Łza dla cieniów minionych, Odi Profanum Vulgus, Czas Zemsty i Diabelski Dom. Po godzinie gitarzyści zmienili instrumenty i zaczęła się ostra jazda. W tej części usłyszeliśmy: Purpurowe gody, 666 oraz kilka innych. Wybaczenie, ale nie byłem w stanie ogarnąć całości, ale obiecuję poprawę. Koncert skończył się o północy, a my staliśmy i nie wiedzieliśmy co powiedzieć. Kolejne 10 minut dochodzenia do siebie na zewnątrz i proste: „super”, „świetne”, „najlepszy koncert” jest zbyt błahe, to po prostu profanacja tego co przeżyliśmy. KAT & Roman Kostrzewski to ARTYŚCI przez nie tylko duże „A”, ale po całości. Poprzeczka poszła mocno w górę. W przeciwieństwie do wielu kapel KAT nie postawił na efekty specjalne czy udziwnione oświetlenie. Tutaj charyzma wokalisty, kunszt zespołu, zagrały jak jeden organizm, ZESPÓŁ.

Dzięki za doznania i jeśli sądzicie, że na metalu nie można odlecieć ze względu na walory artystyczne to odpowiedź jest jedna- kierunek KAT & Roman Kostrzewski.

KATharsis murowane.

Poniżej link do Diabelskiego domu w wersji akustycznej. Utwór znajduje się na oficjalnym kanale zespołu.

Pozdrawiam

Kuba

Możliwość komentowania została wyłączona.

rfwbs-sliderfwbs-sliderfwbs-sliderfwbs-slide