Karkonosze- Od Szklarskiej Poręby do Karpacza

Karkonosze- Od Szklarskiej Poręby do Karpacza

Od dłuższego czasu wspólnie z Anią chcieliśmy jechać w góry. Jednak cały czas obowiązki związane z pracą skutecznie blokowały nasze chęci. W końcu udało nam się wygospodarować wolny czas w dniach 18-19 czerwca. Pozostało jeszcze wybrać kierunek, a muszę przyznać, że tutaj było trudno.

Ania mocno namawiała na Karkonosze. Ja byłem za, a jako drugi plan wysuwałem Tatry Wysokie (np. Świnicę). W międzyczasie prognozy pogody krzyżowały nam te plany i zrodziła się idea Pienin. No cóż ostatecznie w piątek 17 czerwca byliśmy spakowani i gotowi do drogi, o kierunku zadecydowaliśmy na 45 min przed wyjazdem- Karkonosze.

Z Tychów wyjechaliśmy grubo po 20:00 i z tego powodu na miejscu byliśmy przed północą. Na miejscu, czyli w Szklarskiej Porębie koło Wodospadu Kamieńczyka. W związku z tym postanowiliśmy dojść do schroniska przy wodospadzie i tam przenocować, aby od rana ruszyć na szlak. Jakie było nasze zdziwienie, gdy doszliśmy na miejsce a tam poza świecącą się reklamą nie było żywego ducha. Dodatkowo wszystko było pozamykane. Jak się później okazało schronisko jest czynne w określonych godzinach. Byliśmy zbyt zmęczeni, żeby iść na Halę Szrenicką, więc postanowiliśmy przespać się pod schroniskiem. A precyzując we wnęce znajdującej się około 1,5 metra na ziemią. Ustawiliśmy budziki na 7:00 i poszliśmy spać. Rano pobudka i w drogę. Jeszcze tylko obowiązkowe myto na „bramce” i już jesteśmy w Karkonoskim Parku Narodowym.

Na początku szliśmy spokojnie brukowaną drogą. Spokojnie, bo trasa ma być długa, więc nie ma co się spalić na starcie. Po około godzinie, doszliśmy do Schroniska na Hali Szrenickiej, skąd po kilkuminutowej przerwie na poranną herbatę ruszyliśmy dalej. Tym razem odpuściliśmy wejście na Szrenicę i od razu obraliśmy kierunek Śnieżne Kotły. Minęliśmy Trzy Świnki i muszę przyznać, że trasa była bardzo przyjemna. Owszem najłatwiej przyrównać ją do sinusoidy, ale mimo to widoki ułatwiały nam marsz. Następną dłuższą przerwę zrobiliśmy sobie na wspomnianych Śnieżnych Kotłach (Wieża RTV 1490 m n.p.m. )Muszę przyznać, że dawno żadne miejsce nie zrobiło na mnie takiego wrażenia jak ten punkt na mapie Karkonoszy. Dłuższy postój pieczołowicie wykorzystałem do fotografowania.  No cóż komu w drogę temu czas. Szlak wiódł koło Wielkiego Szyszaka, Petrovej Boudy, przez Przełęcz Karkonoską i tak doszliśmy do Schroniska Odrodzenia. W tym miejscu skończyliśmy marsz na dzisiaj (czyt. sobotę). W schronisku zjedliśmy standardowo placek po węgiersku (góralsku, zbójnicku, jadło drwala czy jak jeszcze jest ta potrawa nazywana) i postanowiliśmy się przespać. Pobudka o 3:00, około 3:40 wyszliśmy i ruszyliśmy do Schroniska Samotnia, która była celem naszego wypadu. Po około 3 godzinach dotarliśmy na miejsce i wiecie co? Dużo słyszałem o tym schronisku, ale jego wygląd i klimat przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Małe, drewniane, na uboczu. Całkowicie inne niż to na Hali Szrenickiej czy Odrodzenie. Tamte to ogromne budynki, tutaj miejsce które chciałem zobaczyć. Od dzisiaj w moim prywatnym rankingu schronisk zajmuje ex aeqo 1 miejsce razem z tatrzańską Roztoką, a dlaczego to może kiedyś opiszę w oddzielnym tekście.

No cóż wypad powoli dobiega końca, pozostaje nam dojść ze schroniska do Karpacza i stamtąd dostać się z powrotem do Szklarskiej Poręby. Niestety niebieski szlak był aktualnie zamknięty, tak więc częściowo żółtym, a częściowo asfaltem dotarliśmy do Kościoła Wang. Tutaj złapaliśmy stopa i dostaliśmy się do centrum miasta, skąd busem dojechaliśmy do Jeleniej Góry, a dalej do Szklarskiej Poręby.

Łączny dystans marszu wyniósł 30 km. Widoki cudowne. Klimat- inny. Co to znaczy? Trudno mi odpowiedzieć, ale nie są to Beskidy, ani Tatry, a tym bardziej Bieszczady. Coś innego. Chyba najbardziej pasuje powiedzieć, że są to Karkonosze.

 

Kilka (mam nadzieję) przydatnych informacji:

– Parking przy Wodospadzie Kamieńczyka.

-> Uwaga płatny. Choć tablicy tam nie widziałem, to kwitek za wycieraczką znalazłem.

– Schronisko Kamieńczyka

-> Jak dla mnie schronisko z nazwy, ale nie z praktyki. W nocy budynek jest zamknięty na cztery spusty i nie ma żywego ducha. Zaś nad drzwiami informacja o godzinach otwarcia.

– Połączenia PKS i bus pomiędzy Karpaczem, a Szklarską Porębą są bardzo rzadkie i trzeba szukać takich z międzylądowaniem. Najczęściej w Jeleniej Górze.

– Schronisko Samotnia

-> BAJKA. Być w Karkonoszach i tam nie zajrzeć to jakby w ogóle nie być.

Pozdrawiam

Kuba

Możliwość komentowania została wyłączona.

rfwbs-sliderfwbs-sliderfwbs-sliderfwbs-slide